„Jak Warszawę Anki budowały” – spacer z przewodnikiem

W ramach nagrody za odgadnięcie foto zagadki w Fundacji Varsaviana wybraliśmy sobie temat spaceru z przewodnikiem – o Ankach, „Jak Warszawę Anki budowały?” Varsaviana przygotowała i zaprosiła gości w taki sposób: „Popularne i piękne imię Anna kojarzyć nam się w Warszawie powinno jednoznacznie dobrze. A jednocześnie przywodzi na pamięć dawne czasy, kiedy to Warszawa nie była jeszcze stolicą naszej pięknej ojczyzny lub dopiero nią być zaczynała. A skoro tak, to szlakiem pań o tym pięknym imieniu będziemy się poruszać zasadniczo w obrębie Starego Miasta. Nie zabraknie zatem intryg, dworskich gierek i wszystkich paskudztw z wyższych sfer, ale będzie również i dobra architektura i trochę lżejszych kalibrem historii. Na czele korowodu tym razem stanie Jacek Duda. Zapraszamy!”
Wiedzieliśmy, że spacer będzie miał formę niekonwencjonalnego wykładu o Ankach.
Pan Jacek ze swoją „przewodnicką werwą” wystartował punktualnie o 11:00 spod pomnika Syrenki na rynku Starego Miasta i pierwszy  przystanek zrobił pod kamienicą gdzie znajduje się figura Anny Samotrzeć wraz z córką Marią i Dzieciątkiem Jezus. Zmierzając do kolejnego miejsca związanego z Anką, czyli kościoła pod wezwaniem św. Anny mijaliśmy Zamek Królewski, z którego dobiegał nas dźwięk hejnału.  Na specjalną prośbę Bliźniakowskiej, Pan Jacek opowiedział historię o genezie tego hejnału.  Z wieży zegarowej Zamku Królewskiego codziennie o godz. 11.15 rozbrzmiewa hejnał, bowiem o tej godzinie zatrzymały się wskazówki zegara zamkowego po zbombardowaniu Zamku w dniu 17 września 1939 r. Hejnał skomponowany przez prof. Zbigniewa Bagińskiego oparty jest na motywach piosenek „Warszawianka” i „Marsz Mokotowa”. Hejnał odgrywany jest na trzy strony świata, oprócz wschodu, ponieważ wieża zegarowa Zamku Królewskiego ma tylko trzy okna. W zamierzeniu kompozytora utworu sposób odgrywania hejnału ma symbolizować trzy podstawowe wartości patriotyczne: „Bóg, Honor, Ojczyzna”.
Kościół pod wezwaniem św. Anny powstał w roku 1434 r. przy klasztorze Bernardynów i został ufundowany przez księżną Annę Fiodorównę. W 1507 spalił się razem z klasztorem. Fundatorką nowego kościoła była m.in. księżna Anna Radziwiłłówna. Natomiast królowa Anna Jagiellonka ufundowała w 1578 r. okazałą wieżę ze słynnymi w owym okresie dzwonami.
W kruchcie kościoła św. Anny Kościół, po prawej stronie za kratą, znajduje się też figura Świętej Anny Samotrzeć, a nieco głębiej ukryta polichromia. Ciekawostka od przewodnika! Kruchta w kościele św. Anny jest duża i stanowi idealne miejsce zarobku dla rumuńskich żebraków, dlatego dochodzi w niej do regularnych bijatyk.
W samym już kościele dowiedzieliśmy się kolejnych trzech rzeczy, o których nie mieliśmy pojęcia. Po pierwsze, w każdym ołtarzu musi być relikwia. Po drugie, obraz św. Franciszka w srebrnej szacie kłóci się z zasadami ascezy tych braci, a po trzecie wiele rzeczy w kościele św. Anny zostało zrobione z drewna (!) pomimo, że wszystko wygląda jak ze złota, co jest tylko efektem iluzji, cytując przewodnika „Kościół zawsze myślał, jak nie wydając wszystkiego co ma, robić tak by wyglądało bogato. Sztuka iluzji została zastosowana dlatego, aby stworzyć obraz czegoś potężnego, czego należy się bać” 😉
Zamek Królewski niewątpliwie związany był z Anną Jagiellonką,  która mając 53 lata poślubiła Stefana Batorego. Jednak stosunki wewnątrz-małżeńskie nie układały się zbyt dobrze. W chwili ślubu Anna była osobą niemłodą, niezbyt atrakcyjną, a wręcz brzydką, zdewociałą, starą panną. Zachowały się przekazy, że królowa potrafiła spędzać u drzwi sypialni męża całą noc w oczekiwaniu na jego nadejście, a z informacji przekazanych przez Pana Jacka, Batory zaszedł do królowej tylko cztery razy 😉
Na koniec, odwiedziliśmy ostatnie miejsce związane z Anną – Księżną Mazowiecką ostatnią przedstawicielką linii Piastów mazowieckichAnna była siostrą książąt Janusza III i Stanisława – w bazylice archikatedralnej św. Jana w Warszawie, znajduje się ich nagrobek reprezentujący typ płyt nagrobnych z dość prostym upozowaniem postaci. Twarze książąt posiadają – jak to powiedział pan Jacek „wywaloną” warę, co świadczy o ich wspólnych korzeniach z Habsburgami!
Reasumując, wycieczki z przewodnikami z Fundacji Varsaviana to czas, w którym nie tylko człowiek się czegoś uczy ale i odpręża! Dobra robota!