„Białe róże dla Matyldy” Magdaleny Zimniak to moim zdaniem książka, od której można uwolnić się dopiero z chwilą przeczytania ostatniej kartki.
Krótko po pogrzebie rodziców, którzy zginęli w wyniku wypadku samochodowego, pojawiają się śledczy, poddając w wątpliwość tezę o wypadku. Główna bohaterka zaczyna prowadzić swoje własne śledztwo, w wyniku którego odkrywa mroczne historie, rzucające nowe światło na przeszłość całej jej rodziny.
Książkę przeczytałam dzięki wypożyczalni książek Ursynoteka w Warszawie.