Dzisiaj, w dniu Zakochanych przedstawiamy Halinkę i Zdzisia – wyjątkowo pozytywną parę.
Powiedzcie kiedy i gdzie się poznaliście?
Poznaliśmy się w pociągu relacji Kraków – Warszawa. Halinka wracała z Pienin, a Zdziś z Małego Cichego. Pociąg był totalnie zapchany, a znajomy miał specjalny klucz do zamkniętego przedziału „matki z dzieckiem” i całą grupą się do niego wpakowaliśmy! Kiedy pociąg ruszył, mieliśmy wrażenie, że znamy się od zawsze. Zdziś twierdzi, że był to 24, a Halinka, że 23 kwietnia 1976 r.
Kiedy scementowaliście Wasz związek? Czy macie dzieci?
W dniu 5 lutego 1977 r. wzięliśmy ślub, obecnie świętujemy 40 rocznicę. Mamy trójkę dzieci, córkę i dwóch synów.
Wiem, że całe życie jesteście związani z Warszawą, z którą dzielnicą?
Wcześniej z Grochowem i Wolą, a od 1978 roku mieszkamy w Śródmieściu. Niestety nasza kamienica została objęta reprywatyzacją, co powoduje, że coraz wyższe opłaty nie pozwolą nam tu już zbyt długo funkcjonować. Dobrze, że mamy drewniane siedlisko wiejskie 110 km za Warszawą, będziemy mogli się tam przenieść.
Mieliśmy okazję zobaczyć kiedyś to siedlisko. Miejsce jest wyjątkowo spokojne i piękne, sprzyja tworzeniu m.in. najpyszniejszej na świecie nalewki z kwiatów czarnego bzu.
Tak, nalewki tworzone są z białych kwiatów krzewów czarnego bzu i mają specyficzny smak. Wielu naszych znajomych jest nim zafascynowanych. Cieszę się, że mieliście okazję widzieć jak ją tworzę – powiedziała Halinka, częstując nalewką zrobioną w 2016 roku.
W czasach braku telefonów, czy zdarzyło Wam się umówić przy niewłaściwym rondzie np. przy Rotundzie, a nie przy ONZ?
Nam się nie zdarzyło, ale koleżanka umówiła się z siostrą pod niewłaściwym Hortexem. Jedna czekała na Marszałkowskiej, a druga na pl. Konstytucji trzymając pod pachą wielki obraz.
Czy pamiętacie, że w lodach z Horteksu były grudki tłuszczu, które psuły ich smak?!
Pamiętamy grudki, ale one nie psuły nam smaku tych lodów. Chodziliśmy do obydwu wcześniej wspomnianych lokalizacji Hortexu i kupowaliśmy w nich duże trójkolorowe bloki lodowe zapakowane w sreberka, ciastka, ciasteczka i genialne kremówki.
Jakie miejsca kojarzą Wam się z pysznymi smakami w Warszawie?
– cukiernia na Złotej (już nieistniejąca) ze świetnymi lodami,
– na ul. Mokotowskiej przy Koszykowej – doskonałe gryczane bliny,
– w hotelu Europejskim były wyśmienite kremówki,
– bar szybkiej obsługi Wenecja (koło PeDeTu na Woli) – serwowano zrazo-klopsy myśliwskie z ziemniakami pure, alternatywnie „wątrobę duszoną z dodatkami”.
– bar mleczny na ul. Obozowej na Woli z genialnymi naleśnikami.
Czy lubiliście mleczne koktajle z Coctail Baru przy rondzie ONZ?
Lubimy, ale koktajle piliśmy przy placu Unii Lubelskiej, a tuż obok była Zielona Budka, w której jedliśmy lody.
Czy pamiętacie gdzie w Warszawie odbywały się w PRL-u dancingi ?
Pamiętamy trzy miejsca: Sofia przy placu Powstańców, Budapeszt na Marszałkowskiej przy trasie Łazienkowskiej, Hawana przy Marszałkowskiej, jednak nie uczestniczyliśmy w dancingach, a jedynie tam jedliśmy.
Czym zajmujecie się zawodowo?
Halinka. Skończyłam pedagogikę resocjalizacyjną, krótko pracowałam na oddziale młodzieżowej psychiatrii oraz w poradni pedagogiczno-zawodowej. Później wychowywałam dzieci, a kiedy dzieci były na tyle duże, że mogłam wrócić do pracy i chciałam wrócić, mojego oddziału psychiatrii już nie było i tak zostałam bibliotekarką w jednej z bibliotek wydziałowych Uniwersytetu Warszawskiego. Bardzo tę pracę lubiłam, przynosiła mi wiele satysfakcji przez 25 lat. Kibicowałam budowie nowego BUW i obserwowałam jak stawał się miejscem kultowym w Warszawie. Obecnie jestem na emeryturze.
Zdziś. Skończyłem Wydział Elektroniki Politechniki Warszawskiej z dyplomem w Katedrze Akustyki. Pracowałem w biurze projektowym zajmującym się studyjnym sprzętem audio, potem w ramach tzw. działalności gospodarczej zajmowałem się projektowaniem instalacji nagłośnieniowych w teatrach itp., projektowaniem studiów nagrań i nowo powstających stacji radiowych a wreszcie cyfrową transmisją sygnałów audio i TV. Od 2010 r. jestem etatowym pracownikiem jednej z platform telewizji cyfrowej.
Jakie są Wasze pasje?
Halinka. W moim wnętrzu siedziała potrzeba artystycznego wyrażenia siebie ale nie miałam pomysłu ani odwagi co chciałabym robić. Jeszcze pracując trafiłam do PKiN i w Pałacu Młodzieży w Warszawie zaczęłam uczęszczać na zajęcia plastyczne w ramach projektu „Śródmieście przyjazne seniorom”.
Moją pasją stało się malowanie pastelami i akwarelami, a także nowość! farbami olejnymi. Próbowałam też malowania na szkle. Chodziłam na zajęcia z ceramiki (z wałeczków i na kole garncarskim) ale ze względu na to, że jest to mokra robota, a ja mam problemy ze stawami, zdrowy rozsądek podpowiedział mi, że nie mogę kontynuować zajęć. Poznałam też sztukę decoupage i batiku.
Jednak najwięcej sentymentu mam do malowania pastelami, bo jak mawiała moja śp. Ciocia Wanda „Pastele można zawsze odłożyć i zająć się czymś innym”.
W domu rzadko maluję ale regularnie chodzę na zajęcia plastyczne do punktu pod nazwą „Warsztat Warszawski„. Jest to śródmiejskie miejsce aktywności lokalnej, z siedzibą na pl. Konstytucji 4 w Warszawie, gdzie spotykamy się wraz z moimi koleżankami i wspólnie malujemy, świetnie się przy tym bawiąc.
Zdziś. Moją pasją jest muzyka, mam ją zapisaną w genach. Mój Dziadek był przed wojną znanym skrzypkiem, a Mama grała na pianinie i śpiewała. Zawsze ciągnęło mnie do rytmów. Już jako dziecko wybijałem rytm na swych udach denerwując wszystkich dookoła. Ponadto mając 14 lat, przez 8 miesięcy byłem z ojcem na Kubie (ojciec był specjalistą delegowanym przez PAN), rytm dochodził do mnie ze wszystkich stron. Chyba właśnie tam złapałem bakcyla rytmu, jednak dopiero po 45 latach zacząłem sam wytwarzać rytm. Mój kolega z liceum prowadzi szkołę nauki gry na bębnach KLICK & DRUM. Jest to pierwsza tego typu szkoła w Polsce, która działa w Warszawie nieprzerwanie od 1999 roku. Uczęszczam do niej od 2005 roku czyli 12 lat. Wraz z grupą uczestników wybijam rytmy latynoskie i nie tylko. Spotykamy się na cotygodniowych próbach zespołu Viva el Cajon, a ponadto często uczestniczę w jam session, a jak powszechnie wiadomo podczas takich spotkań nie gra się konkretnych utworów tylko improwizuje. Gram na kongach i przeszkadzajkach (grzechotki, dzwonki). Gramy na imprezach, w plenerze, na Polu Mokotowskim oraz wspieramy biegających podczas Maratonów Warszawskich.
Poprosiliśmy Halinkę i Zdzisia aby przystąpili do testu na zgodność par, wyobraźcie sobie, że udzielili odpowiedzi na prawie wszystkie pytania dokładnie tak samo.
Test pierwszy o Halince:
W jaki strój byłaś ubrana kiedy pierwszy raz się spotkaliście? – swobodny, luźny
Góry czy morze? – góry
Ulubiony kwiat? – Eustoma
Ulubiony program telewizyjny? – informacyjny
Szarlotka czy serniczek? – szarlotka
Które przyzwyczajenie drażni Cię u Twego partnera? – powolność
Zima czy lato? – lato
Ulubiony kolor ubrań? – szary, butelkowy
Nudyści czy tekstylni? – tekstylni
Ile wnuczków maksymalnie chciałabyś mieć? – 6
Test drugi o Zdzisiu:
Jaki obcy język chciałbyś jeszcze poznać? – hiszpański
Zenek Martyniuk czy Staszek Sojka? – Sojka
Żurek czy flaki? – żurek
Ulubione miejsce w Warszawie? – tam gdzie bębny
Stadion Warszawianki czy Stadion Skry? – brak odpowiedzi
Miejsce wakacyjne, które wspominasz? – Kuźnica
Pies czy kot? – pies
Czy dokonałbyś po latach tego samego wyboru partnerki? – tak
Paznokcie pomalowane u kobiet czy nie? – obojętne
Piżama czy spanie na waleta? – na waleta
Pierogi czy kebab? – pierogi
Piwo w szkle czy puszce? – w szkle
Wymarzony samochód? – jeżdżący
Na Wakacje 2018 chciałbym pojechać? – Kuba
Wspomnianą wcześniej Kubę, którą pamiętam jako dziecko, chciałbym bardzo pokazać Halince, ale niestety są to zbyt duże koszty.
Jedynie w przypadku czterech pytań udzielili odmiennych odpowiedzi:
Zdziś nie skojarzył, że Halinka najczęściej używa słowa „Hej”, woli lody czekoladowe od waniliowych, a z pomników najbardziej romantycznych wybrała statuę Nimfy w Parku Ujazdowskim. Halince natomiast kłopot sprawiło pytanie o Zdzisia „Jaką postacią filmową chciałby być?”
wydawało jej się, że Zdziś chciałby być jak James Bond jednak Zdziś takich preferencji nie miał.
Na koniec zapytaliśmy jaka jest recepta na dobry związek?
Wiadomo, że przez 40 lat były dobre i złe chwile. Recepty nie ma, ale zdaniem Halinki istotna w związku jest przyjaźń, otwartość na potrzeby i pasje partnerem. Zdaniem Zdzisia musi być zbudowana trwała podstawa związku oparta na wzajemnym zrozumieniu, wspólnym wspieraniu się i bez ograniczania partnera w pasjach.
Seria „Pozytywni ludzie” ma na celu dać nam wszystkim zastrzyk dobrej energii oraz uświadomić, że bez względu na wiek i zainteresowania można stać się inspiracją dla innych osób.
Pozytywnej Parze życzymy kolejnych lat w miłości, a wszystkim, którzy dobrnęli do końca tego tekstu moc namiętnych Walentynek 🙂