Jacek Karwat opowiada o beznadziejnej sytuacji lokalowej Parku Miniatur.
Receptananude.pl: Proszę nam opowiedzieć o Parku Miniatur w Warszawie.
Jacek Karwat: Park Miniatur to zbiór makiet nieistniejących warszawskich budynków stworzony przez zespół zapaleńców skupionych wokół śp. Krzysztofa Jaszczyńskiego, prof. UW i wspaniałego varsavianisty, tj. Agnieszka Kabała, Marta Szczeblewska, Rafał Kunach, Ryszard Mączyński, Piotr Bernat, i innych, których jeszcze nie udało mi się poznać. Postawili sobie za cel wykonanie 50/60 makiet budynków z terenu Osi Saskiej w Warszawie, ważnych budowli użyteczności publicznej i niektórych obiektów historycznych z terenu Mazowsza. Projekt powstał z pasji i miłości do historii Warszawy i jej nieistniejącej w większości przedwojennej architektury. Jest on spełnieniem marzeń nie tylko Varsavianistów, lecz także seniorów wspominających miejsca swojego dzieciństwa oraz dzieci, które uwielbiają bawić się w otoczeniu “domków dla lalek”.
RnN: Ile budynków znajduje się na terenie Parku Miniatur?
JK: Obecnie posiadamy 10 warszawskich zabytków, w skali 1:25: Pałac Karasia, Pałac Kronenberga, Pałac Lubomirskich (jedyny istniejący do dzisiaj), Pałac Saski, Wielki Salon w Ogrodzie Saskim, Żelazną Bramę, Teatr Letni, Giełdę Warszawską, Gościnny Dwór, kamienice Granzowa oraz najnowszy, nadal w procesie tworzenia – Pałac Bielińskich. Ten ostatni jest dla nas symbolem braku poczucia bezpieczeństwa lokalowego, które jest tak potrzebne aby ponownie zwołać zespół do pracy.
RnN: Z czego zbudowane są miniatury i czy mogą stać na zewnątrz?
JK: Budynki wykonane są ze spienionego PCV, podobnie jak klocki lego ale z większą ilością powietrza, przez co są bardziej elastyczne i odporne na warunki atmosferyczne. Niektóre elementy miniatur wykonane są ze szkła czy też blachy. Podobnie jak w Częstochowie czy Bałtowie mogą być wystawiane na otwartej przestrzeni. Całość stanowi ręczną robotę, jednak część elementów tj. zdobienia, pojazdy czy postaci są wykonywane przez drukarki 3D. Ich ”mała” rekonstrukcja poprzedzona jest analizą dokumentów historycznych – dostępnych planów architektonicznych, fotografii, rycin, map i pomiarów. Czas budowy jednej makiety to ok. dwa lata, dlatego koszt jej wykonania to prawie 200 tyś zł.
RnN: Lokalizacja Parku Miniatur cyklicznie się zmienia czy powinna zostać tu na Senatorskiej czy znaleźć się na otwartej przestrzeni?
JK: Pierwsza wykonana miniatura czyli pałac Saski, została zaprezentowana w kwietniu 2014 roku w szklanej gablocie obok Grobu Nieznanego Żołnierza. Wtedy okazało się, że pod szkłem uzyskała temperaturę 80’C, co spowodowało zapadanie się dachu, dlatego zmieniono jego technologię wykonania. Nie były to jedyne bolączki zespołu naszych konstruktorów. Cała ekspozycja początkowo znajdowała się w Parku Sowińskiego na Woli. Później Park Miniatur przeniósł się do piwnic Domu Braci Jabłkowskich przy ul. Brackiej 25 w centrum Warszawy, a od maja 2015 ekspozycja znajduje się właśnie w miejscu, w którym rozmawiamy czyli secesyjnym budynku dawnego Domu Bankowego Wilhelma Landaua przy ul. Senatorskiej 38, dumnie sąsiadując z zabytkowym pałacem Ambasady Belgii. Po rozmowach z Urzędem Miasta, wiemy, że musimy się stąd wynieść ale niestety nie wiemy dokąd. Od początku br. prowadzimy korespondencję ze stołecznymi urzędnikami w sprawie nowej lokalizacji dla nas, niestety bez oczekiwanych efektów. A przecież grozi nam bezdomność naszej ekspozycji, jakiś garaż za miastem. W tej sytuacji możemy nie mieć wyboru. Oczywiście, że chcielibyśmy zostać przy Senatorskiej 38 na zawsze. Prosimy o odwiedzanie fanpage Parku Miniatur, likowanie i udostępniane. Prowadzimy akcje medialną, dlatego każdy komentarz i udostępnienie się liczy.
RnN: Byliśmy świadkami dwóch sesji fotograficznych przeprowadzonych podczas nocnych spacerów w Parku Miniatur, czy ludzie często fotografują się przy makietach?
JK: Tak, nasi goście uwielbiają fotografować się przy makietach. Nocne spacery, w których uczestniczyli fotograficy zgromadzeni przez Tomka Kulasa z Fotospacery.pl oraz Radosława Paszkowskiego z Fotomanufaqturrra i Roberta Mordala z warsaw_by_night, miały w sobie magię i pełen profesjonalizm. Pamiątką po tych sesjach pozostaną niesamowite zdjęcia, które starają się zyskać dla nas przychylność mediów, urzędników a przede wszystkim jak największą liczbę sympatyków dla naszej sprawy.
RnN: Warszawa jest Pana miastem?
JK: Tak, tu realizuję się zawodowo, tu żyję, i uważam Warszawę za ogromnie inspirujące miejsce. Przez nią biegną dziesiątki tras turystycznych, pomiędzy którymi skrywają się mało jeszcze znane skarby architektury i przedziwne klimatyczne zakątki.
RnN: Kim Pan jest z zawodu?
JK: Jeszcze studiując historię sztuki na UW pracowałem w kilku warszawskich muzeach: M. Narodowym, Muzeum Powstania 44., Muzeum Plakatu w Wilanowie. Od blisko 10 lat jestem przewodnikiem miejskim po Warszawie, terenowym po Mazowszu i Świętokrzyskim, współpracuję z Pałacem Krasińskich będącym częścią Biblioteki Narodowej, pełniłem funkcję członka zarządu warszawskiego PTTK i Fundacji Varsaviana. Oprowadzam m.in. w Zamku Królewskim i Łazienkach, Muzeum Narodowym, Muzeum Geologicznym i Wilanowie.
W kwietniu 2013 roku, dowiedziałem się o powstającym Parku Miniatur Województwa Mazowieckiego. Pamiętam ten wieczór, wtedy pojawiło się ciche marzenie aby móc oprowadzać po tej wspaniałej i spektakularnej ekspozycji makiet. W końcu i niespodziewanie moje marzenia się spełniły. Mam przyjemność i satysfakcję oprowadzać Państwa nie tylko w naszym Parku Miniatur, lecz także po wyjątkowym stujedenastoletnim, secesyjnym i oryginalnym budynku banku Wilhelma Landaua przy Senatorskiej 38. Miejsce to, zarówno mnie jak i moim kolegom z zespołu, z czasem stało się bardzo bliskie. Tu łączę pracę z pasją i tu zostawię kawałek serca.
RnN: Czym różni warszawski przewodnik od Varsavianisty?
JK: Varsavianistów i przewodników, tak jak w naszym muzeum, łączy ciągła współpraca.
Varsavianista to często detektyw zgłębiający historie i architekturę naszego miasta, który publikując swoje wyniki badań służy wiedzą innym, a najbardziej nam przewodnikom. Przewodnik natomiast korzysta z tej wiedzy podczas oprowadzań po Warszawie. Staram się to robić jak najbardziej ciekawie i nowatorsko, bo przecież nie wszyscy muszą się interesować historią, trzeba im odpowiedniej zachęty, np. gry miejskiej, quizu, zwykłej zabawy, żartów na temat. Oprowadzanie to show, którego oczekują dzisiejsi turyści i zwiedzający. Przewodnika w tym głowa aby naszym gościom w sposób barwny, łatwy i przyjemny podać treści historyczne, przygotowane przez varsavianistów. Lecz nasza rola przede wszystkim wymaga umiejętności zarządzania czasem naszych gości, także tym wolnym, przeznaczonym na zabawę i relaks. Kiedyś – dawniej przewodnik był jak nauczyciel, tyle że w terenie. Dzisiaj ma zupełnie odmienną metodykę pracy z grupą.
JK: Na koniec chciałbym poinformować Państwa o rozpoczęciu akcji podpisywania petycji do Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy o utrzymanie obecnej lokalizacji dla Parku Miniatur. Ponadto w związku z zaistniałą sytuacją dyrekcja Parku Miniatur nosi się z zamiarem zwołania konferencji prasowej, aby z pomocą mediów i dziennikarzy raz jeszcze zwrócić uwagę społeczeństwa na ten problem.
Przedstawiamy rozmowę z przewodnikiem – Jackiem Karwatem o beznadziejnej sytuacji lokalowej Parku Miniatur na ul. Senatorskiej 38 w Warszawie. W Y S Ł U C H A J C I E – kliknij!
Seria „Pozytywni ludzie” ma na celu dać nam wszystkim zastrzyk dobrej energii oraz uświadomić, że za sprawą własnych zainteresowań można stać się inspiracją dla innych osób i być pożytecznym. Dzisiaj spotykamy się z Jackiem Karwatem – przewodnikiem po Warszawie i Mazowszu, jednym z głosów Parku Miniatur Województwa Mazowieckiego, który w związku z brakiem decyzji urzędników Ratusza straci swoją siedzibę przy ul. Senatorskiej 38 w Warszawie.