Podczas zimowej podróży pokonaliśmy ponad 2,5 tyś km. Z Warszawy na południe Polski dotarliśmy samochodem, później przesiedliśmy się do busa, i z grupą w 19 godzin dotarliśmy do Bormio we Włoszech. Na drogach panowały dobre warunki atmosferyczne. Czasem odnosiliśmy wręcz wrażenie, że wkoło panuje wiosna.
Nasza zimowa wyprawa w tą i z powrotem przebiegła w przyjaznej atmosferze. Trasa wiodła przez: Czechy (Ostrawa, Ołomuniec, Brno, Mikulov – granica czesko-austriacka), Austrię (tankowaliśmy przy autostradzie A2 w kompleksie Oldtimer, ominęliśmy Wiedeń, jechaliśmy przez Sankt Polten, Salzburg, Piding gdzie była granica austriacko-niemiecka), Niemcy m.in. Siegsdorf, potem na chwilę wróciliśmy do Austrii (Innsbruck, i Schalkl), aby wjechać malowniczymi drogami Szwajcarii płatnym tunelem Munt la Schera do Włoch. Przejazd nim jest stosunkowo drogi, jednak pozwala zaoszczędzić 400 km podróży w jedną stronę, koszty paliwa i opłaty na autostradzie.



Livigno we Włoszech. Tuż za tunelem (Munt la Schera ze Szwajcarii do Włoch znajduje się miejscowość Livigno, leżąca na wysokości 1809 m n.p.m., która posiada dużą bazę narciarską ze zróżnicowanymi trasami narciarskimi o łącznej długości 115 km. Piękne szerokie trasy sięgają wysokości 2800 m npm. Miejscowość to idealne miejsce na zatankowanie zbiornika paliwa pod korek oraz zakupy w monopolowym, gdyż jest to obszar strefy wolnocłowej, w związku z czym sprzedawane tu towary nie obarczone są podatkiem i akcyzą.



Bormio to miejscowość, w której SlowMania zarezerwowała nam pobyt w hotelu Albergo Stelvio. Otrzymany skipass obowiązywał w całym rejonie Alta Valtellina (niestety z wyjątkiem Livigno). Opócz Bormio mogliśmy śmigać w dwóch sąsiednich ośrodkach – Santa Caterina (oddalonego 12 km) oraz Cima Piazzi (oddalonego 10 km). Dojazd do nich był możliwy dzięki jeżdżącej tam komunikacji, w ramach karnetu narciarskiego. Trasy we wszystkich trzech ośrodkach były wyśmienicie przygotowane, sztruksik długo utrzymywał się na stokach.



Fantastyczną niespodziankę przygotowali dla turystów mieszkańcy i restauratorzy z Bormio. W każdym tygodniu, w drugi dzień pobytu, dla turystów rozpoczynających turnus, na starym rynku organizowana jest powitalna impreza. Oprócz pysznego wina i ciasta odbywają się tańce i rżnięcie krążków drewna, na których wypalano pamiątkowy wzorek.




Termy w Bormio. Oprócz tego, że miasteczko znane jest z ośrodka narciarskiego, od czasów starożytnych niezmiernie istotną rolę odgrywają termy. Obecnie znajdują się tu trzy ogólnodostępne kompleksy termalne. My odwiedziliśmy najnowszy – Terme di Bormio na ul. Via Stelvio 14. W środku znajduje się kompleks basenów: dla dzieci, z masażami wodnymi, basen ścieżka – rzeka z biczami wodnymi, basen olimpijski, kryty i odkryty basen z jacuzzi, a także zjeżdżalnia wodna. Na pierwszym piętrze znajduje się termarium, w którym jest kilka saun, łaźni i podobnie jak na dole baseny termalne, jednak zdecydowanie mniejsze. W basenie obowiązywały czepki na głowę, my swoich nie mieliśmy więc kupiliśmy na miejscu z logo Termy Bormio – cena za wejście w środy po godzinie 18:00 do 22.00 wyniósł 13 suro + 2,5 euro za czepek.
Znojmo. W drodze powrotnej odwiedziliśmy kolorowe miejsce na granicy austriacko – czeskiej miejscowość Znojmo. Jest to kolorowa strefa wolnocłowa, w której oprócz sklepów, restauracji znajduje się wielki plac zabaw dla dzieci. Niewątpliwie odwiedzenie tego czeskiego Las Vegas jest wielką frajdą dla dzieci. Do dachów budynków przyczepione są wielkie, plastikowe ozdoby w postaci smoka, kuli ziemskiej, różowo – fioletowego samolotu, a przy wejściu do restauracji wielki rycerz z mieczem.



2018 zdj. z prywatnego archiwum http://receptananude.pl/